Są obecni na niemal każdym etapie powstawania stacji ładowania. To ich wizje i projekty urzeczywistniane są w naszych produktach. Największą frajdę i satysfakcje sprawia im świadomość, że produkt, który widzą na ulicach to ich praca. O wyzwaniach i planach, a także o tym, kogo zapraszają do swojego zespołu, odpowiada Wojciech Bordych Dyrektor Biura Adaptacji Rynkowych i Dokumentacji.
Pracuje Pan w Ekoenergetyka-Polska już ponad 6 lat. Obecnie Jest Pan Dyrektorem Biura Adaptacji Rynkowych i Dokumentacji. Na czym polega Wasza praca? I co jest w niej unikatowego?
W Biurze Adaptacji Rynkowych i Dokumentacji od podstaw projektujemy stacje ładowania. W skład naszego biura wchodzą 2 obszary: projekty elektryczne i mechaniczne. W ramach tej pierwszej specjalności zajmujemy się projektowaniem schematów, zabudowy 3D, zestawień części i okablowania, czyli wszystkiego z czego składa się stacja ładowania. W ramach Działu Mechanicznego kompleksowo projektujemy obudowy stacji ładowania. Co ważne nie korzystamy z zewnętrznych dostawców rozwiązań, adaptując je jedynie na własne potrzeby – jak robią to firmy bazujące na zagranicznych centrach rozwoju. W Ekoenergetyka-Polska tworzymy nasze produkty na miejscu, od zera, kontrolując i planując każdy etap ich powstawania. Od projektowania przez walidację, badania, testy, produkcję i serwis – to wszystko jest w naszych rękach. W tym momencie budujemy nasze laboratorium badawcze, które wyposażamy w najnowocześniejszy sprzęt. W niedalekiej perspektywie pozwoli to nam realizować komplet badań dotyczących stacji ładowania u siebie. To ogromna, rynkowa przewaga.
Jak te rozwiązania przełożą się na pracę inżynierów w Pana Biurze?
Możliwość testowania i badania produktów wewnątrz firmy daje projektantom sprzężenie zwrotne – weryfikację naszej pracy. Żartujemy sobie, że papier przyjmie wszystko, a dopiero weryfikacja projektu pokazuje, czy są w nim obszary wymagające poprawy. Ten feedback to prawdziwa nauka, ponieważ dążymy do tego, żeby jak najwięcej zrobić na etapie projektowym. Chcemy, aby okres weryfikacji był jak najkrótszy i jak najprostszy. Tak, żeby było to tylko potwierdzeniem założonych parametrów, a nie powodowało konieczności gruntownej zmiany projektu. Ten proces dotyczy zarówno obszaru elektrycznego, jak i mechanicznego, gdzie testujemy między innymi: stopień ochrony naszych produktów. Czyli szczelność przed pyłem i wodą, czy odporność na uderzenia mechaniczne. W projektowaniu wykorzystujemy także oprogramowanie służące do symulacji. Myślę, że z punktu widzenia naszych inżynierów to są bardzo ciekawe zagadnienia, pozwalające na rozwój i zbieranie ciekawego doświadczenia branżowego.
Ale udział konstruktora w tym procesie nie kończy się na walidacji prawda?
Dokładnie. Po walidacji jest jeszcze cały etap produkcji, na który dział konstrukcyjny może mieć bardzo duży wpływ. Ważne jest, aby tak zaprojektować produkt, aby był on technologicznie produkowalny. Dzięki temu będziemy w stanie cały czas go ulepszać i wytwarzać go szybciej. Jak pokazuje moje doświadczenie, niewiele jest firm w naszej branży, które dają konstruktorom tak duży wpływ na cały proces powstawania produktu. To jest jeden z większych atutów Ekoenergetyka-Polska jako pracodawcy. Śledząc drogę naszych urządzeń, można powiedzieć, że ich podróż zaczyna się od potrzeb klienta, które w naszej firmie przekładane są na wewnętrzną specyfikację. Już na tym etapie trafiają one do konstruktora, który tworzy koncepcję i projekt oraz dostarcza produkcji potrzebną dokumentację. Tam składany jest prototyp, który po badaniach i testach trafia do produkcji seryjnej lub jednostkowej. Na każdym z tych etapów obecny jest konstruktor, który może wprowadzać modyfikacje i na bieżąco proponować zmiany.
Który etap daje Wam najwięcej satysfakcji?
Największą przyjemnością jest zobaczenie produktu, gdy służy on ludziom. Kiedy finalnie po instalacji i wdrożeniu jest wykorzystywany, obecny w przestrzeni miejskiej. Z naszych urządzeń korzystają mieszkańcy wielu miast w Polsce i Europie, ale to tu w Zielonej Górze – gdzie pracujemy, widzimy je najczęściej. Tu mamy przyjaciół i rodziny i kiedy oni utożsamiają nas z tym produktem, to daje ogromną satysfakcję i frajdę. Pozwala namacalnie doświadczyć użyteczności tego, co powstało w naszych komputerach. To jest chyba największy plus tej pracy, przynajmniej dla mnie, że tworzy się coś, co można pokazać dziecku. Moje dziecko wszystkim kolegom opowiedziało, że to jego tata robił te ładowarki do autobusów elektrycznych, którymi dojeżdżają do przedszkola. Nie tłumaczę kilkulatkowi, że nie zrobiłem tego sam – własnymi rękami, ale świadomość, że zarządzałem zespołem, który to tworzył, napawa mnie dumą z moich ludzi. To w końcu nasz produkt i to jest mega satysfakcjonujące.
Konstruktor uczestniczy w wielu etapach powstawania stacji ładowania. Jak Pan ocenia wagę współpracy pracowników Biura Adaptacji Rynkowych i Dokumentacji z innymi działami firmy?
Nasza rola w organizacji to proponowanie rozwiązań, które są innowacyjne i dostosowane do potrzeb naszych klientów. To by się nie udało, gdybyśmy nie grali zespołowo. Konstruktorzy współpracują z Biurem Sprzedaży, Zakupów, Produkcji, Serwisem… mógłbym tak wyliczać, aż wymieniłbym całą strukturę. Tak naprawdę nieustannie jesteśmy w kontakcie i wymieniamy wiedzę z wszystkimi obszarami firmy. Rynek, na którym działamy, jest bardzo dynamiczny i ciągle się zmienia, a my zmieniamy się razem z nim. Dążymy do tego, aby nasze urządzenia były coraz bardziej sprawne, coraz cichsze, coraz mniejsze to jest zadanie konstruktów, ale nie da się go sięgnąć bez komunikacji i współpracy. Produkt naszego biura jest znajdowany praktycznie w każdym z obszarów firmy.
Jaka wiedza i doświadczenie przydają się projektantom w tej pracy?
Najbardziej przydaje się wiedza z obszarów elektrotechniki, ale to jest bardzo pojemny termin. My najbardziej poszukujemy automatyków przemysłowych, ponieważ nasz produkt jest najbliżej temu kierunkowi kształcenia. Natomiast sprawdziły się u nas także osoby po elektronice czy teleinformatyce. Mamy zasadę, że liczy się dla nas chęć rozwoju, nieustanna ciekawość ponadprzeciętna pomysłowość, a ze specyfiki naszej branży jesteśmy w stanie doszkolić. Jeżeli osoba, która do nas trafia, ma podstawy wiedzy w obszarze projektowania urządzeń automatyki przemysłowej, to oprogramowania i całej reszty ją nauczymy. W naszym zespole mile widziani są także świeżo upieczeni absolwenci uczelni z niewielkim doświadczeniem. Mamy także w zespole pracowników, którzy zaczynali w serwisie czy na naszej produkcji jako monterzy i elektromonterzy, a teraz są konstruktorami. Wnoszą oni bardzo ciekawą perspektywę wypływającą z ich praktycznych doświadczeń po drugiej stronie procesu.
Jakie zasoby mają do dyspozycji Pana pracownicy w codziennej pracy?
W obszarze projektowania elektrycznego, do tworzenia schematów elektrycznych, wykorzystujemy oprogramowanie SEE Electrical. Dodatkowo rozszerzenie 3D Panel służy nam do projektowania zabudowy wewnętrznej, ponieważ projektujemy w 3D. Mamy swoją bazę materiałową aparatów w 3D i staramy się cały czas ją rozszerzać o nowe produkty. Natomiast jeżeli chodzi o projektowanie typowo mechaniczne, czyli np. o obudowy, to korzystamy z SolidWorks oraz dodatków do tego oprogramowania. Umożliwiają nam one m.in symulację przepływów powietrza oraz obliczeń wytrzymałościowych. Wykorzystywane przez nas oprogramowanie do projektowania 3D jest nowoczesne i zaawansowane. Niewiele firm projektuje w takim oprogramowaniu, ponieważ dopiero zyskuje ono na popularności. My rozwijamy je już około 3 lata. Cały czas współpracujemy z jego dostawcą, będąc wiodącym odbiorcą na polskim rynku. Udział we francuskich pokazach dostawcy SEE Electrical pokazał nam, że nasze projektowanie w trójwymiarze z wykorzystaniem tego urządzenia znacznie wyprzedza innych jego użytkowników. Muszę jednak podkreślić, że projektanci, którzy nie mieli wcześniej doświadczenia z SEE Electrical, bardzo szybko się go nauczą. Jest ono intuicyjne. Nawet pracownikom, którzy trafili do nas z działu produkcji, w ramach rekrutacji wewnętrznej, osiągnięcie biegłości w jego obsłudze nie zajęło więcej niż 1,5 miesiąca.
Co jest największym wyzwaniem w projektowaniu nowych technologii produktowych?
Największym wyzwaniem są oczywiście terminy realizacji (śmiech), ponieważ często wykonujemy projekty, które mają dosyć krótkie ramy czasowe. Jednak, dzięki naszemu ponad 10-letniemu doświadczeniu, mamy naprawdę dużą bazę projektów, które możemy wykorzystać w adaptacjach. Z punktu widzenia naszych inżynierów wyzwaniem może być nauczenie się produktu, który jest unikatowy. To my tworzymy i kształtujemy ten rynek, dlatego zawsze trzeba się czegoś uczyć i nieustannie zdobywać specjalistyczną wiedzę. I to nie jest tylko obszar elektryki czy mechaniki. Nasze stacje ładowania sterowane są głównie przez program. Dzięki współpracy z inżynierami oprogramowania, nasi projektanci nabywają m.in. wiedzy z informatyki. Nie musimy umieć programować, ale musimy wiedzieć, jak działa ten program, aby poprawnie zaprojektować ładowarkę. To jest nieustanny rozwój.
Na co kładziony jest obecnie nacisk w rozwoju Pana zespołu?
Patrząc w przyszłość, żeby móc projektować więcej stacji jednocześnie, chcemy specjalizować naszych pracowników w określonych blokach stacji ładowania. Dzięki temu będziemy mogli tworzyć zespoły projektowe, składające się ze specjalistów w określonych dziedzinach, a przez to efektywniej współpracować i zarządzać pracownikami oraz projektem. Pozwoli nam to w razie potrzeby zmieniać tylko dane części – bloki produktu, bez konieczności modyfikacji rzeczy, już poprawnie zaprojektowanych. Będziemy mogli skupić większą uwagę na częściach, które wymagają zmiany czy rozwoju.
Na jakie kompetencję merytoryczne i interpersonalne zwraca Pan uwagę przy wyborze osoby, która będzie takimi zarządzała zespołami? Jacy kandydaci skradną Pana „techniczne serce” podczas rekrutacji?
Moje serce, z pewnością należy do osób komunikatywnych. My wymieniamy między sobą dziennie bardzo dużo informacji. Bardzo ważne jest, aby ta osoba potrafiła zarządzać zespołem. Tak, aby z jednej strony stawiała cele, sprawnie delegowała i rozliczała z obowiązków, z drugiej, aby po ludzku „dogadywała się” ze swoimi współpracownikami. Szukamy obecnie Kierownika Działu Projektów Elektrycznych. Jego głównym zadaniem będzie zintegrowanie inżynierów oraz ukierunkowanie ich na wspólną, efektywną realizację projektów. Zarządzanie zespołem projektantów to często wyzwanie. Nasz zespół składa się z osób niezwykle kreatywnych i zaangażowanych. Ludzi, którzy mają swoje wizje. Zadaniem kierownika będzie ten zapał i chęci przekuć w realne działania i nadać mu wspólny kierunek spójny z celami całej firmy, Zarządu i wymaganiami produktu. Potrzebujemy osoby, która będzie pielęgnowała i rozwijała w pracownikach ich najlepsze cechy i przekuwała je w efektywne rozwiązania techniczne.
Kogo jeszcze chciałby Pan zapraszać do współpracy w swoim Zespole?
Cały czas szukamy projektantów i konstruktorów elektryków, automatyków przemysłowych ludzi po elektrotechnice, telekomunikacji lub elektronice. W naszym zespole znajdzie się miejsce zarówno dla bardzo doświadczonych specjalistów, jaki i tych, którzy niedawno postawili pierwsze kroki na drodze do swojej kariery. Jeżeli tylko mają niewielkie doświadczenie zawodowe w projektowaniu elektrycznym i znają jakieś oprogramowanie do projektowania – niekoniecznie takie, którego my używamy – to zadbamy o ich wdrożenie. Również w obszarze projektowania mechanicznego będziemy niedługo otwierać rekrutację na młodszego konstruktora. Jeszcze wiele wyzwań i ciekawych projektów przed nami, dlatego chcemy, aby nasz zespół się rozrastał i rozwijał razem z naszą organizacją.
Tego Panu życzę! Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Z Dyrektorem Biura Adaptacji Rynkowych i Dokumentacji – Wojciechem Bordychem, rozmawiała Ksenia Wilaszek – Specjalista ds. komunikacji w Ekoenergetyka-Polska S.A.